logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - Adwent - 2 niedziela

Pustynie, słowa i prorocy adwentu
O. Andrzej Prugar OFMConv 2007-12-09
Iz 11,1-10; Rz 15,4-9; Mt 3,1-12
Prawie 18 lat Philip Groning czekał, aby wejść do jednego z najsurowszych klasztorów. Po co? By nakręcić film o współczesnym życiu Kartuzów. Udało się. W 2002 i 2003 roku za zgodą Kartuzów zrealizował swój pomysł. Powstał film o życiu, pracy i modlitwie Kartuzów z Grand Chartrese. Po ponad dwóch godzinach „Wielkiej ciszy” na ekranie mamy wypowiedź niewidomego mnicha. Siedzi na krześle, w ubogim pomieszczeniu i mówi, miedzy innymi:
Przeszłość i teraźniejszość to sprawy ludzkie, w Bogu nie ma przeszłości, panuje wyłącznie teraźniejszość, a gdy Bóg nas widzi, zawsze widzi całe nasze życie, a ponieważ jest nieskończenie dobry, wiecznie zabiega o nasze dobro, tym samym nie ma co martwić się z tego powodu, co nam się przytrafia. Dziękuję Bogu, by dopuścił, abym oślepł. Jestem przekonany, że dopuścił to ze względu na dobro mojej duszy. Szkoda, że świat stracił całkowicie poczucie Boga, szkoda [ludzie] nie mają już po co żyć. Gdy przestaniesz myśleć o Bogu, po co masz żyć dalej na tej ziemi… Bóg jest nieskończenie dobry, zawsze trzeba to uwzględniać, zawsze nam pomaga. Tyle wystarczy by być szczęśliwym”.
 
Głos mnicha – jak św. Jana Chrzciciela – zrodził się po wielu latach pustyni, ciszy, ufności, pochylania się na tekstami natchnionymi. Głos ten jest echem Słowa, które uprościło i nadało sens życiu mnicha. Czyż nie jest to dla nas wołanie adwentowe, wymagające, ale i zbawienne? Spróbujmy zobaczyć wartość pustyni czyli ciszy w adwencie, słów, które rodzimy z serca oraz zobaczyć proroków, którzy ciągle posyłani do nas przez Dobrego Boga wzywają nas życiem i słowami do nawrócenia!
 
Właśnie! Co interpretuje moje życie? Gazeta, moda, muzyka, opinia większości czy mniejszości? A może moje nie zagojone rany, które rodzą słowa buntu nawet do Boga? Kiedyś, ponad dwadzieścia pięć lat temu, czymś istotnym dla mnie było przesłanie tekstów muzyki rockowej. Teksty, niekoniecznie dobre, miałem na ustach i w sercu. Powtarzałem je, śpiewałem spontanicznie. Zmieniło się to, bo było niewystarczające. Ta zmiana to wielki dar, ale przecież nie mogę poprzestać na tym. Pokochałem Biblię, bo było i jest w niej tchnienie życia, prawdziwe, dobre, najlepsze Słowo. Czy to wystarczy? Słyszę znowu św. Jana, co prawda ubranego nie w odzienie z sierści wielbłąda, ale w prosty habit Kartuza, który przychodzi i woła: „Bóg jest nieskończenie dobry i jest blisko, wszystko wie, powierz Jemu swoja drogę, on zadba o wszystko i im głębiej zaufasz tym więcej łask będziesz mógł przyjąć, nawet ślepota pozwoli Ci więcej widzieć”.
 
Ten film to długa chwila ciszy, pustyni, której bardzo potrzebuję, by przyjąć Słowo. Może dlatego boimy się ciszy, aby nie usłyszeć wezwania do nawrócenia, słów trudnych, ale życiodajnych ostatecznie. Jest we mnie łagodność baranka, ale kiedy trzeba ujawnia się nie moc i dostojeństwo lwa, ale jego ryk i pazury raniące innych. Zgadzam się ciągle, aby „pod jednym dachem” mieszkał lew i baranek, pantera i koźlę, cielę i lew, krowa i niedźwiedzica i wkładam jak dziecko rękę do kryjówki żmii, a ta mnie zatruwa. Nie jest możliwa jedność świata, przyrody i w człowieku bez „znajomości Pana” powiada inny prorok adwentu – Izajasz (por. Iz 11,1-10). Zapowiada Kogoś, bez Którego jedność w nas i wokół nas jest niemożliwa. Mesjasz – Jezus – ma w sobie pełnię znajomości Boga, ma wszystkie dary Jego Ducha, a więc najpotężniejszą moc (mądrość, rozum, ducha rady i męstwa, ducha wiedzy i bojaźni Boga). Jeśli On przyjdzie, z naszej pespektywy – jeśli Jezus będzie przyjęty – „tchnieniem swych warg uderzy gwałtownika, uśmierci bezbożnego” (Iz 11,4)  czyli On w nas i przez – będzie mógł zaprowadzać królowanie Boga.
 
Nie łudźmy się, zawsze należy zacząć od siebie! Trzeba więc usłyszeć z ust proroka: „Plemię żmii, pokolenie przewrotnych ludzi, bez zmysłu Boga, którzy liczycie bardziej na przebiegłość swoją niż mądrość Pana, którzy słuchacie siebie, a nie Boga, którzy chcecie budować świat i ojczyznę pomijając zamysły Boga, plemię, które kąsa, gryzie i uważa się za dobroczyńców ludzkości! Nawróćcie się! Zostawcie swoje pomysły – przyjmujcie Słowo i wydajcie owoce nawrócenia! (por. Mt 3,1-12). Jezus pragnie Was wypełnić swoim Duchem, który jedynie może poprowadzić do komunii tego co mocne i pokorne, sprytne i nieruchliwe, łagodne i gwałtowne. To może tylko Chrzest Mesjasza, chrzest Duchem Świętym! Gdzie i kiedy to nastąpi?
 
Może to się stać w Kościele, w obecności i komunii braci i sióstr, ale może również się to stać na pustyni, w ciszy, kiedy przyjdzie Słowo i Duch. Wtedy ustanie „nasze”, a pojawiło się „Jego”. Bóg wie ile mamy czasu. Tu chodzi o decyzje serca: „chcę słuchać”, „chcę Boże, aby wzorem Jezusa, mieć te same uczucia i pod Twoim tchnieniem wielbić z braćmi i siostrami, wielbić Cię Ojcze przez wszystko!” (por. Rz 15,5).
 
Potrzebę tych kilku chwil pustyni w ciągu dnia uświadamiał nam inny prorok Jan, Jan Paweł II, kiedy napisał w jednym ze swoich listów: „Musimy wyznać, że wszyscy potrzebujemy tego milczenia przenikniętego obecnością adorowanego Boga; potrzebuje go teologia, aby mogła w pełni rozwinąć swój charakter mądrościowy i duchowy; potrzebuje go modlitwa, aby nigdy nie zapominała, że oglądanie Boga oznacza zejście z góry z obliczem tak promieniującym, iż trzeba je przykryć zasłoną (por. Wj 34,33), i aby nasze zgromadzenia umiały uczynić miejsce dla obecności Boga, unikając wychwalania samych siebie; potrzebuje go kaznodziejstwo, aby uniknąć złudzenia, że wielomówstwo może przybliżyć do doświadczenia Boga; potrzebuje go ludzki wysiłek, aby zrezygnować z zamykania się w walce bez miłości i przebaczenia. Potrzebuje go wreszcie dzisiejszy, ogłuszony hałasem człowiek, który często nie umie milczeć, gdyż boi się spotkać samego siebie, odsłonić się, doświadczyć pustki, która staje się pytaniem o sens. Wszyscy, wierzący i niewierzący, muszą nauczyć się milczenia, które pozwoli Bogu mówić kiedy i jak zechce, a nam rozumieć Jego słowo” (Orientale Lumen, p. 16).
 
Adwent to szansa tego przedświątecznego czasu, ale też postawa życiowa. Jeśli nie pojawi się pustynia dla słuchania – ostatecznie zabije mnie to, co puste, jeśli nie przyjmę Słowa, to nie stanę się ratunkiem dla braci, ale zakrzyczę i osłabię innych, jeśli nie pojawi się posłuszeństwo prorokowi, to „kogo” i „gdzie” poprowadzę swoją mądrością?
 
o. Andrzej Prugar OFMConv