logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok C - 4 Niedziela Wielkiego Postu

Ile to już razy?
Ks. Dawid Adamczak SDS 2010-03-14
Joz 5,9.10-12; 2 Kor 5,17-21; Lk 15,1-3.11-32

Ile to już razy słyszeliśmy tekst dzisiejszej Ewangelii? Ile to już razy ten tekst był przywoływany podczas nabożeństw pokutnych w kościołach? Ile to już razy podczas rekolekcji lub spotkań grup przyparafialnych ta perykopa była rozważana? Postać ojca, dwóch synów, miłość i niewierność, przebaczenie i grzech – o tych wszystkich wątkach wielokrotnie słyszeliśmy z ust kapłanów podczas homilii albo rekolekcji. Wydawałoby się, że już nic nowego nie można powiedzieć. A jednak Ewangelia potrafi zaskakiwać. Zawsze, gdy otworzymy jej tekst, możemy odkryć coś nowego. Dlatego nie bójmy się jeszcze raz otworzyć tekstu i rozważyć go – bo na pewno znów nas czymś zaskoczy.

Karol Borchardt w swej książce "Znaczy kapitan" tak pisał: W miarę jak wzrastała na naszej linii liczba odbytych rejsów, utrwalała się nienaruszalność przyjętych zwyczajów. Ustalone godziny wyjścia z portu, poszczególne kursy stawały się czymś niezmiennym. Jeśli w 40-tym  rejsie ktoś chciał coś zrobić inaczej, aniżeli to wykonywano poprzednio 39 razy, uważany był za człowieka, który proponuje niedorzeczność.

Do tego cytatu pasuje postać syna, który pozostał z ojcem. Nie zabrał majątku, był z nim cały czas, pracował – jednym słowem żył tak jak powinien. Na pozór. Okazuje się, że gdy nadeszła chwila próby, nie zdał egzaminu z wierności, miłości i chęci posiadania. Przeciwnie – wyszły na jaw jego słabości: pycha, egoizm, brak miłości. Rodzi się w tym momencie pytanie - dlaczego? Przecież wszystko miał. Niczego mu nie brakowało. Powinien być szczęśliwy. Jednak tak nie było. I gdy się nad tym głębiej zastanowić to odpowiedź jest bardzo prosta, a znajdziemy ją w cytacie książki Borchardta: utrwalała się nienaruszalność przyjętych zwyczajów. Czyli przyzwyczajenie, czyli schematyzm, czyli niezmienność.

Zostawmy młodzieńca z Ewangelii. On jest tylko przykładem dla nas byśmy na chwilę się zatrzymali i pomyśleli. Rutyna to rzeczywistość grożąca każdemu z nas. Nie jesteśmy w stanie policzyć w ilu mszach albo nabożeństwach uczestniczyliśmy. Ile słów padło podczas wieczornych pacierzy. Ile postanowień i obietnic poprawy podczas spowiedzi. I nic. Wciąż jesteśmy tacy sami. Bo to jest to niebezpieczeństwo, w sidła którego wpadł syn, który pozostał z ojcem. Bo do Jezusa i miłości w niego można się też przyzwyczaić. I można zacząć traktować swoją wiarę czysto mechanicznie. Poświęcę kilka minut na odklepanie różańca, odstoję niedzielną mszę, do spowiedzi podejdę z marszu. I będę powtarzał, że jestem katolikiem. I z miłości i wiary zrodzi się przyzwyczajenie i żądanie.

Bóg, mówiąc nam dzisiejszą historię, specjalnie dodał drugiego syna. Bo Bóg przychodzi do każdego. Do tego, który potrzebuje nawrócenia, bo Go jeszcze nie zna. I do tego, który powiedział mu już "tak", ale o tym "tak" zapomniał. Bo On o tym "tak" nie zapomniał. I pragnie wstrząsnąć nami. Pragnie, byśmy odrzucili skorupę przyzwyczajeń i odkryli na nowo wspaniałość Jezusa i wiary w Niego.

Ks. Dawid Adamczak SDS


Inne homilie na tę niedzielę