logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - 4 Niedziela Wielkanocna

Ja jestem Dobrym Pasterzem
Ks. Dariusz Zielonka SDS 2005-04-17
Dz 2,14.36–41; 1 P 2,20–25; J 10,1–10
Dziś rozbrzmiewa w naszych kościołach śpiew jednego z najpiękniejszych psalmów: „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie, pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach”. Całą liturgię dzisiejszej niedzieli przenika symbolika pasterza. IV niedzielę wielkanocną przeżywamy jako niedzielę Dobrego Pasterza. To Chrystus przedstawia się nam jako Dobry Pasterz, mówi o sobie: "Ja jestem Dobrym Pasterzem".
 
Obraz pasterza dla wielu z nas, ludzi XXI wieku, mieszkańców blokowisk, staje się coraz bardziej obcy i niezrozumiały. Rzadko przecież widzimy pasterza ze stadem. Może kiedyś będąc na wczasach w górach udało nam się zobaczyć górala, który wyprowadzał stado owiec na halę. Dlatego pewnie nie często dostrzegamy bogactwa symboliki zawartego w tym obrazie. Gdy Chrystus wypowiadał te słowa do swych słuchaczy były one jasne, zrozumiałe, bowiem są one zaczerpnięte z codzienności, z którą każdy się wówczas spotykał. Jeszcze dziś w Ziemi Świętej na rozgrzanych wzgórzach pustyni judzkiej można spotkać pasterzy prowadzących swe stada, którzy spędzają wśród swej trzody całe życie. Dzielą oni ze swymi owcami pragnienie, trud pokonywania drogi, żar rozpalonego słońca, nocne chłody.
 
Co słowa usłyszane z Ewangelii oznaczają dla nas wierzących? My wszyscy jesteśmy jedną owczarnią. Pasterzem jest Chrystus, który jest z nami cały czas, nie opuszcza nas i broni nas przed zakusami wilka, czyli diabła. „Przyszedłem po to, aby owce miały życie” – tłumaczy dziś Jezus uczniom. Chrystus prowadzi swoje owce, czyli swoich uczniów do zbawienia i ochrania je przed niebezpieczeństwami. Św. Tomasz z Akwinu w sekwencji „Lauda Sion” tak śpiewa o Dobrym Pasterzu: „Dobry Pasterzu, prawdziwy chlebie, Jezu, zmiłuj się nad nami. Ty nas napaś, Ty nas obroń i daj zobaczyć dobra na ziemi żyjących”. Dobry Pasterz jest nie tylko tym, który pasie, lecz sam staje się dla owieczek prawdziwym chlebem. Dobry Pasterz nie ogranicza się starania o owce na ziemskim pastwisku, ale prowadzi je do dóbr „na ziemi żyjących”, do Królestwa niebieskiego. On chce dla nas dobra wiecznego.
 
W dzisiejszej Ewangelii porównuje Pan Jezus siebie samego także do bramy. Powtarza dwukrotnie, że jest bramą owiec: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ja jestem bramą owiec!”. Co to znaczy, że Pan Jezus jest bramą owiec? W górach judzkich znajduje się wiele grot, wnęk, i na noc pasterze zapędzali swe owce właśnie do takich grot. Sam pasterz kładł się u wylotu, u wejścia do groty: stawał się żywą bramą. Wówczas owce były bezpieczne, choć pasterz narażał się na niebezpieczeństwa nocy: na atak drapieżnika, napad złodziejski, czy na chorobę wskutek nocnych chłodów. Czyli pasterz był gotów cierpieć dla owiec. Pan Jezus podkreśla bardzo wyraźnie, że jest On jedyną bramą owiec. Św. Piotr pisze w swoim liście, którego fragment dzisiaj usłyszeliśmy, że Chrystus cierpiał za nas. Jego cierpienie jest ofiarą za nasze grzechy: „w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości”. Św. Piotr dodaje, że jesteśmy uzdrowieni mocą tej ofiary, czyli mocą Jego Najdroższej Krwi: „Krwią Jego ran zostaliście uzdrowieni”. A zatem tylko ofiara Niewinnego Baranka, Jezusa Chrystusa, która jest równocześnie ofiarą miłości Syna Bożego, otwiera nam bramę zbawienia.
 
„Błądziliście jak owce, ale teraz nawróciliście się do Pasterza i Stróża dusz waszych” wzywa nas w swym liście św. Piotr. Nawracanie jest nieustannym wezwaniem skierowanym dla każdego z nas. Jest ono stałym, i ciągłym procesem wewnętrznej przemiany. Istotą tej przemiany jest coraz doskonalsze i pełniejsze posłuszeństwo Jezusowi Chrystusowi. Dlatego porównuje nas Pan Jezus do owiec, które słuchają Jego głosu i idą za Nim. W naszym życiu musimy słuchać tylko Jego głosu, ponieważ tylko On zna nas naprawdę i pragnie dla nas prawdziwego szczęścia. Pan Jezus dodaje, że te owce, które słuchają Jego głosu, „za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych”. Znamy Chrystusa i On nas zna. A jednak? A jednak zdarza się, że owce nie słuchają głosu Pasterza. Odchodzą od Pasterza, do innej owczarni. My wierzymy, że jeżeli będziemy ciągle przechodzić przez bramę, którą jest Jezus Chrystus, osiągniemy zbawienie. „Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości”.
 
Czwarta Niedziela Wielkanocna jest nazywana Niedzielą Dobrego Pasterza. Modlimy się dzisiaj szczególnie o powołania kapłańskie i zakonne. Wszak Chrystus prowadzi swoją trzodę, swój Kościół posługując się ludźmi: kapłanami, duszpasterzami. W ostatnich tygodniach szczególnie mocno uświadamiamy sobie, jak wiele dobra sprawić może wielki duszpasterz. Takim współczesnym naszym dobrym pasterzem był Ojciec Święty – Jan Paweł II. My Polacy kochaliśmy i kochamy Ojca Świętego, wspieraliśmy go, organizowaliśmy modlitwy, marsze, jego imieniem nazywamy ulice, szkoły, szpitale, chcemy budować mu pomniki, każdy chciał być blisko niego, dotknąć jego ręki, zrobić sobie z nim zdjęcie, pomóc mu, być na jego pogrzebie. Ale czy go słuchaliśmy, czy słuchamy, czy żyjemy jego wskazaniami? Gdybyśmy go słuchali i wypełniali słowa proroka naszych czasów to zapewne nie byłoby tyle afer, korupcji, lekceważenia ludzkiego życia, zdrowia, pracy. Nie byłoby krwawych obrazów z toczonych wojen.
 
Tymi współczesnymi pasterzami – czasem zmęczonymi – są także wszyscy kapłani, czy siostry zakonne. Jaki jest mój stosunek do osób duchownych? Gdy jadę pociągiem temat kapłanów pojawia się bardzo często. Jest w tych opowieściach nieraz wiele racji, troski, ale też często są to niestworzone historię. Lubimy duchownych obgadywać, wyrażać opinię, osądzać. Powtarzać jakieś sensacje, półprawdy. Zdaje sobie sprawę z tego, że różni są kapłani. Święci, ale bywa, że i grzeszni – jak cały Kościół. Co jakiś czas media podsuwają nam jakieś „ciekawostki z życia Kościoła”. Takie negatywne tematy pojawiają się zwłaszcza przed świętami. Mam wrażenie, że komuś zależy, aby osłabić Kościół, przez ataki na osoby duchowne. Żeby odciągnąć od sakramentów, życia religijnego, od Dobrego Pasterza. Jesteśmy bombardowani w telewizji, w życiu złymi wiadomościami. Jest niebezpieczeństwo, że nie dostrzeżemy tego, co dobre i prawdziwe. A jakaś może i prawdziwa „czarna owca” przysłoni nam rzesze pięknie i wiernie realizujących swe powołanie – tych sióstr pracujących w szpitalach, szkołach, przedszkolach, modlących się w swych klasztorach, kapłanów kochających i służących swym parafianom. Zanim zechcesz kogoś osądzić, obgadać, zadaj sobie pytanie, czy pomodliłeś się za tą osobę. Czy modlę się o ich świętość, o nowe dobre powołania kapłańskie i zakonne?
 
Pojawia się zasadnicze pytanie: po co mam się modlić za księdza? Dlaczego tak często się za nich modli w kościele? Dlaczego mam się modlić? Nie, po to by był zdrowy, ładnie ubrany, miał ładny samochód, dobrze wypoczął, by mu się powodziło. Nie, kochani. Mam się modlić za swoich księży, bo obok rzeczywistości Bożej, świętej jest rzeczywistość zła, diabelska, która walczy z Kościołem. A szatan w sposób szczególny atakuje tych, którzy są blisko Boga. Nie zwykłych parafian. Ale właśnie duszpasterza atakuje zły, bo kapłan jest blisko Boga, służy Kościołowi. Można to obrazowo porównać do wojny: szatan, nasz przeciwnik, wróg to snajper, a ksiądz, osoba duchowna to nasz oficer, wszak jest naszym przewodnikiem duchowym, pasterzem. Snajper mając możliwość wyboru przeciwnika woli strzelać do oficera, niż do szeregowca. I możemy zobaczyć, że nierzadko właśnie zły trafia, zwycięża w życiu kapłańskim, świadczą o tym różne afery, porzucenia kapłaństwa, odejścia od pierwotnej gorliwości, zgorszenia. Upadek, grzech kapłana bardziej rani, dotyka cały Kościół Chrystusowy. To jest atak szatana na Kościół. Mam się modlić za swych księży, aby zwyciężali w tej walce, aby ich pragnienia, motywacje były Boże. Abyśmy nie tracili naszych przewodników, wskazujących właściwą drogę. Nie bądźmy tymi, którzy pomagają złemu.
 
Św. Paweł, wielki apostoł narodów, zwraca się z ogromną gorliwością do Tymoteusza, swego ucznia: „Zaklinam cię na Boga i Chrystusa Jezusa głoś naukę i nalegaj  - w porę  czy nie w porę - przekonuj, karć, napominaj z całą cierpliwością i umiejętnością.”  To zadanie dla apostoła. Dzięki Bogu, mamy powołania w Polsce, wiele sióstr i księży pracuje na misjach, zagranicą głosi gorliwie Dobrą Nowinę Jezusa Chrystusa po wszystkich krańcach ziemi. Czy jesteśmy za ten dar wdzięczni Bogu? Pewna rodzina mieszkająca na stałe w Niemczech opowiadała mi o pewnym pogrzebie. Osoba, która zmarła wypisała się z Kościoła, nie życzyła sobie księdza w swym życiu. I na pogrzebie nie było żadnego duchownego. Zgromadzeni ludzie na cmentarzu nie wiedzieli jak się zachować, co robić, było bardzo smutno, zabrakło kogoś, kto by podniósł ręce ludzi do modlitwy za zmarłego. Założyciel Salwatorianów, ojciec Franciszek od Krzyża Jordan przykazał swoim duchowym synom i córkom: „Dopóki żyje na świecie choćby tylko jeden człowiek, który nie zna i nie kocha Jezusa Chrystusa, Zbawiciela Świata, nie wolno ci spocząć.” To wezwanie, by być dobrym, gorliwym pasterzem dla braci i sióstr, rodzina salwatoriańska stara się realizować na wszystkich kontynentach świata. Ale i my wszyscy na mocy sakramentu chrztu jesteśmy odpowiedzialni za dzieło ewangelizacji. W jaki sposób możemy wesprzeć dzieło Kościoła? Mamy podnieść nasze dłonie ku górze w geście modlitwy i prosić gorliwie o Boże wsparcie dla Kościoła, o nowe i święte powołania, prosić Dobrego Pasterza, Jezusa Chrystusa o świętych duszpasterzy Kościoła, a także o dobry wybór na rozpoczynającym się konklawe.
 
Niedzielę Dobrego Pasterza przeżywamy dzisiaj w szczególnych okolicznościach. W przeddzień konklawe myślimy również o następcy świętego Piotra, który wyjdzie do świata ze współczesnego Wieczernika kaplicy Sykstyńskiej. Dzisiaj więc oczami wiary wpatrujemy się w Dobrego Pasterza, Jezusa Chrystusa, który powołuje i posyła do pasienia swych owiec. W przyszłość patrzymy z nadzieją. Wszak Chrystus trzykrotnie pyta Piotra i każdego jego następcę: „Czy miłujesz mnie?”. Jeśli nowy Papież odpowie tak jak św. Piotr i Jan Paweł II, nie musimy się obawiać o losy Kościoła. Pan jest moim pasterzem. Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Amen.
 
Ks. Dariusz Zielonka SDS