Triumfalny wjazd w kierunku wydarzeń śmierci |
Ks. Leszek Skaliński SDS 2015-03-29 |
Iz 50,4-7; Flp 2,6-11; Mk 14,1-15,47 |
Dzisiaj wkraczamy w najważniejszy tydzień roku liturgicznego. Wielki Post
zostaje ukoronowany Wielkim Tygodniem. Po nim nadchodzą święta paschalne.
Przypomina to zdobywanie najważniejszych szczytów Ziemi albo odkrywanie
największych z możliwych głębin, które kryją wiele tajemnic. Trzeba wielkiej
odwagi, aby to zdobywanie rozpocząć. Potrzeba też skupienia, by niczego nie
pominąć.
We wszystkich Ewangeliach opis męki jest najstarszym z tekstów znajdujących
się w Piśmie Świętym. Opisy te są owocem pierwszego spisania przekazu ustnego.
To dopiero później ewangeliści dodawali inne wydarzenia z narodzin, życia i
działania Jezusa.
Mamy do czynienia z wielkimi wydarzeniami, związanymi z pierwszą wspólnotą
uczniów Jezusa, która dała początek innym wspólnotom realizującym misję
ewangelizacji.
Jest to opis tak długi i tak bogaty, że w całości nie jesteśmy w stanie go
prześledzić.
Następuje wyraźne skupienie wydarzeń wokół osoby Jezusa z Nazaretu. Podczas
uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, gdy śpiewano radosne „Hosanna”,
można było odnieść wrażenie, że wszystko udało się Jezusowi, że lud wreszcie
zrozumiał nie tylko Jego naukę, ale wita Go i postrzega jako
Króla.
Jezus wjeżdżający do Jerozolimy to rzeczywiście prawdziwy Król. Chociaż nie
ma w Nim, ani wokół Niego nic co miałoby posmak ziemskiej godności królewskiej.
Jednak intuicyjnie ludzie zebrani przy wjeździe do Jerozolimy, odbierają Go jako
Króla. Potwierdzają to swoim zachowaniem i głosami wiwatu. Ciekawy to bardzo
król. On dobrowolnie i świadomie wjeżdża do Jerozolimy. Przyjmuje od ludu
zamieszkałego to miasto i od licznie gromadzących się w tym czasie pielgrzymów
słowa i gesty jednoznacznie potwierdzające godność królewską, by za niedługo,
pewnie też od tych samych ludzi, usłyszeć słowa odrzucenia „Ukrzyżuj Go!”.
Takich dwuznacznych postaw i głosów Jezus mógł doświadczyć i je z godnością
przyjąć, bo Jego królestwo nie jest z tego świata.
Kiedy my uznajemy Jezusa jako Króla, to czy razem z Nim jesteśmy gotowi na
przyjęcie pogardy i niezrozumienia wśród ludzi, odrzucenie przez innych, ale
nawet i przez bliskich?
Kolejne wydarzenia są przeniknięte dramatem walki Jezusa o jedność uczniów,
bo jeden z nich chce Go zdradzić. Pan Jezus ustanawia Eucharystię i prosi, by
tym uczniowie się karmili.
Jezus znając wszystkie proroctwa mesjańskie i pragnąc, by one się przez
Niego wypełniły przyjął postawę konsekwentnej realizacji tych proroctw, dlatego
staje pokorny, milczący przez Sanhedrynem i nie podejmuje swojej obrony przed
Piłatem.
My sami dobrze wiemy, że zrealizować swoje głębokie przesłanie życiowe,
będąc: uczniem, matką, ojcem, osobą samotną, chorą, osobą konsekrowaną itd., nie
jest wcale tak łatwo. Wiele przeciwieństw powoduje, że odstępujemy od tej dobrze
obranej i odczytanej pierwotnie właściwie drogi.
Dziwne, ale w tym dramatycznym dla Jezusa momencie, osoby bliskie, na
których Jezus polegał i spodziewał się, że może na nich liczyć, jednak nie
stanęły na wysokości zadania. Natomiast osoby często obce, nieznane, pojawiające
się po raz pierwszy, potrafiły odnaleźć się i odpowiednio zareagować w tych
dramatycznych dla Niego momentach. Otwiera tę grupę kobieta czyniąca „dobry
uczynek” namaszczając ciało jeszcze żywego Chrystusa na Jego przyszły pogrzeb.
Wzbudza szacunek Szymon Cyrenejczyk, wprawdzie „przymuszony”, ale przecież
wyciągnięty z grona tych, którzy byli w tym trudnym momencie bardzo blisko
Jezusa. Pięknymi postaciami są stojące blisko krzyża niewiasty i - równie
odważny - Józef z Arymatei, dopominający się o ciało Chrystusa i chowający je w
zakupionym dla siebie grobie. Nawet najbardziej grzeszny człowiek, gdy się
znalazł w bliskości Jezusa, bo na krzyżu, potrafił wykorzystać moment, by zostać
zbawionym. I jeszcze jeden paradoks warto zauważyć: gdy najbardziej wierzący
zwątpili i wielu z nich, jak uczniowie, którzy nie stanęli pod krzyżem, to
właśnie pogański setnik jako pierwszy (jeszcze przed zmartwychwstaniem
Chrystusa) patrząc na te wydarzenia wokół śmierci Jezusa głęboko wyznaje prawdę:
”Prawdziwie ten człowiek był Synem Bożym”. A ja jaką postawę wobec tych wydarzeń
bym przyjął?Dzisiaj wkraczamy w najważniejszy tydzień roku liturgicznego. Wielki
Post zostaje ukoronowany Wielkim Tygodniem. Po nim nadchodzą święta paschalne.
Przypomina to zdobywanie najważniejszych szczytów Ziemi albo odkrywanie
największych z możliwych głębin, które kryją wiele tajemnic. Trzeba wielkiej
odwagi, aby to zdobywanie rozpocząć. Potrzeba też skupienia, by niczego nie
pominąć.
We wszystkich Ewangeliach opis męki jest najstarszym z tekstów znajdujących
się w Piśmie Świętym. Opisy te są owocem pierwszego spisania przekazu ustnego.
To dopiero później ewangeliści dodawali inne wydarzenia z narodzin, życia i
działania Jezusa.
Mamy do czynienia z wielkimi wydarzeniami, związanymi z pierwszą wspólnotą
uczniów Jezusa, która dała początek innym wspólnotom realizującym misję
ewangelizacji.
Jest to opis tak długi i tak bogaty, że w całości nie jesteśmy w stanie go
prześledzić.
Następuje wyraźne skupienie wydarzeń wokół osoby Jezusa z Nazaretu. Podczas
uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, gdy śpiewano radosne „Hosanna”,
można było odnieść wrażenie, że wszystko udało się Jezusowi, że lud wreszcie
zrozumiał nie tylko Jego naukę, ale wita Go i postrzega jako
Króla.
Jezus wjeżdżający do Jerozolimy to rzeczywiście prawdziwy Król. Chociaż nie
ma w Nim, ani wokół Niego nic co miałoby posmak ziemskiej godności królewskiej.
Jednak intuicyjnie ludzie zebrani przy wjeździe do Jerozolimy, odbierają Go jako
Króla. Potwierdzają to swoim zachowaniem i głosami wiwatu. Ciekawy to bardzo
król. On dobrowolnie i świadomie wjeżdża do Jerozolimy. Przyjmuje od ludu
zamieszkałego to miasto i od licznie gromadzących się w tym czasie pielgrzymów
słowa i gesty jednoznacznie potwierdzające godność królewską, by za niedługo,
pewnie też od tych samych ludzi, usłyszeć słowa odrzucenia „Ukrzyżuj Go!”.
Takich dwuznacznych postaw i głosów Jezus mógł doświadczyć i je z godnością
przyjąć, bo Jego królestwo nie jest z tego świata.
Kiedy my uznajemy Jezusa jako Króla, to czy razem z Nim jesteśmy gotowi na
przyjęcie pogardy i niezrozumienia wśród ludzi, odrzucenie przez innych, ale
nawet i przez bliskich?
Kolejne wydarzenia są przeniknięte dramatem walki Jezusa o jedność uczniów,
bo jeden z nich chce Go zdradzić. Pan Jezus ustanawia Eucharystię i prosi, by
tym uczniowie się karmili.
Jezus znając wszystkie proroctwa mesjańskie i pragnąc, by one się przez
Niego wypełniły przyjął postawę konsekwentnej realizacji tych proroctw, dlatego
staje pokorny, milczący przez Sanhedrynem i nie podejmuje swojej obrony przed
Piłatem.
My sami dobrze wiemy, że zrealizować swoje głębokie przesłanie życiowe,
będąc: uczniem, matką, ojcem, osobą samotną, chorą, osobą konsekrowaną itd., nie
jest wcale tak łatwo. Wiele przeciwieństw powoduje, że odstępujemy od tej dobrze
obranej i odczytanej pierwotnie właściwie drogi.
Dziwne, ale w tym dramatycznym dla Jezusa momencie, osoby bliskie, na
których Jezus polegał i spodziewał się, że może na nich liczyć, jednak nie
stanęły na wysokości zadania. Natomiast osoby często obce, nieznane, pojawiające
się po raz pierwszy, potrafiły odnaleźć się i odpowiednio zareagować w tych
dramatycznych dla Niego momentach. Otwiera tę grupę kobieta czyniąca „dobry
uczynek” namaszczając ciało jeszcze żywego Chrystusa na Jego przyszły pogrzeb.
Wzbudza szacunek Szymon Cyrenejczyk, wprawdzie „przymuszony”, ale przecież
wyciągnięty z grona tych, którzy byli w tym trudnym momencie bardzo blisko
Jezusa. Pięknymi postaciami są stojące blisko krzyża niewiasty i - równie
odważny - Józef z Arymatei, dopominający się o ciało Chrystusa i chowający je w
zakupionym dla siebie grobie. Nawet najbardziej grzeszny człowiek, gdy się
znalazł w bliskości Jezusa, bo na krzyżu, potrafił wykorzystać moment, by zostać
zbawionym. I jeszcze jeden paradoks warto zauważyć: gdy najbardziej wierzący
zwątpili i wielu z nich, jak uczniowie, którzy nie stanęli pod krzyżem, to
właśnie pogański setnik jako pierwszy (jeszcze przed zmartwychwstaniem
Chrystusa) patrząc na te wydarzenia wokół śmierci Jezusa głęboko wyznaje prawdę:
”Prawdziwie ten człowiek był Synem Bożym”. A ja jaką postawę wobec tych wydarzeń
bym przyjął? ks. Leszek Skaliński SDS Inne
homilie na tę niedziele __________________________________________________________________________________________ Propozycje kazań można wysyłać na adres: redakcja@katolik.pl |