logo
Wtorek, 30 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - 21 niedziela zwykła

Domowy terrorysta
Ks. Rafał Masarczyk SDS 2005-08-21
Iz 22,19-23; Rz 11,33-36; Mt 16,13-20

Dzisiejsze czasy można nazwać epoką terroryzmu. W ostatnich latach miało miejsce wiele zamachów między innymi w Stanach Zjednoczonych, w Madrycie i kilka tygodni temu w Londynie. Zdarzenia te miały niewątpliwie wielki wpływ na świat współczesny, jak i na każdego z nas indywidualnie. Niektórzy twierdzą, że nastała nowa era.
W związku z napadami terrorystycznymi otrzymujemy informacje o ilości zabitych i rannych. Liczby te są różne: kilka tysięcy, kilka set, kilkadziesiąt. Niewątpliwie to przeraża. Czym bliżej naszego kraju tym bardziej zdajemy sobie sprawę z tego, że takie wydarzenie może mieć miejsce także w którymś z naszych miast. Jednak, gdy liczymy zabitych, mniej zastanawiamy się na rannymi. Można zostać w różny sposób okaleczonym lekko lub ciężko, tak, że człowiek nie jest zdolny do dalszego samodzielnego życia. Należy także pamiętać o przeżyciach traumatycznych ofiar zamachów, również o tych, którzy nie zostali wcale ranni, albo tylko lekko. Pojawia się u nich strachu przed ewentualnym następnym zamachem, strach przed ludźmi, przed jazdą metrem lub autobusem. Strach, który trzeba pokonać żeby normalnie funkcjonować.

Dane, które do nas docierają są różne, do niektórych zdążyliśmy się przyzwyczaić i uodpornić. Inaczej przeżywamy informacje dotyczące Iraku, gdzie prawie codziennie dokonywane są zamachy i giną ludzie. Przestaje to już robić wrażenia. Irak znajduje się za daleko i zamachy dokonywane są tam za często. Czy to nasza wina, że tak reagujemy? Czy jest to forma obrony przed uświadomieniem sobie ogromu nieszczęścia, cierpienia, jakiego doznają ludzi tamtego kraju?
 
Wielu ludzi zastanawia się nad terroryzmem, nad tym skąd czerpie on inspiracje, dlaczego powstał i jak mu zaradzić? Ciekawa jest wypowiedź Stanisława Lema na którą się natknąłem w Tygodniku Powszechnym w artykule „Żądza krwi”. Lem zastanawia się nad zjawiskiem zamiłowania współczesnych ludzi do horrorów. Ludzie pasjonują się tego typu książkami i filmami, jakby byli żądni krwi. Być może część ludzi ma taką żądzę i potrafi ją w różny sposób zaspokoić, terroryzm jest niczym innym jak jej zaspokajaniem. Powoływanie się przez terrorystów na Koran jest tylko szukaniem listka figowego, aby swoje okrucieństwo usprawiedliwić. W historii chrześcijaństwa także możemy spotkać takie wydarzeniu, które ukazują jak ludzie potrafili uzasadniać swoje okrucieństwo naszą wiarą. Nie wszyscy ludzie w tym względzie są jednakowi, niektórzy wręcz przeciwnie bardzie nastawieni są pacyfistycznie.
 
Wydaje się, że Lem pokazał jeden z ciekawych aspektów zjawiska terroryzmu. Trudno powiedzieć w sposób pewny jak to jest z żądza krwi u człowieka i czy zamiłowanie do horrorów zawsze musi być tego wyrazem. Można natomiast stwierdzić, że w niektórych ludziach można znaleźć dziwne cechy terrorysty. Polegają one na chęci narzucenia innym swojego własnego ja. Chęci zrealizowania swoich egoistycznych celów nie licząc się przy tym z nikim. Oprócz terroryzmu krwawego mamy do czynienia z terroryzmem niekrwawym, ale też mającym swoje ofiary. Możemy spotkać go w rodzinach, w życiu społecznym.
 
Popatrzmy na małe dziecko, które krzykiem i płaczem wymusza od rodziców ustępstwa na swoją korzyść. Ono jest małym terrorystą, jeżeli się go odpowiednio nie wychowa, wtedy taki osobnik idzie do dorosłego życia i takim sposobem, jakiego nauczył się w dzieciństwie załatwia swoje sprawy w życiu dorosłym. Możemy, więc spotkać terrorystę w małżeństwie, kiedy jeden ze współmałżonków realizuje swoje cele nie licząc się z drugą stroną. Przy tym współmałżonka poniża i dołuje. Nie mówiąc o sytuacjach, kiedy dochodzi do bijatyki, okradania członków rodziny na zasadzie, „bo ja potrzebuję”.
 
Terroryści jednak nie działają sami, czasami łączą się w grupy. Postępuje wtedy jak kury w stadzie. Otóż te łagodne, strachliwe i spokojne na ogół zwierzęta, gdy zauważą, że jedna z koleżanek jest chora, zaczynają ją dziobać. Robią to tak długo aż chora kura zostanie zadziobana. Ile razy w zakładach pracy, w grupach towarzyskich, wszyscy znęcają się psychicznie nad osobą, którą oceniają jako słabszą psychicznie. Czy nie jest to forma terroryzmu bezkrwawego?
 
Dzisiejsze czasy są niepewne, pełne różnorodnych zagrożeń. Dzisiejsza ewangelia mówi do dzisiejszego człowieka bardzo ważną prawdę. Chrystus rozmawia z Piotrem pyta go: Za kogo ludzie mnie uważają? On odpowiada: ty jesteś Mesjaszem. Wtedy Chrystus mówi: Tyś jest opoką, na której zbuduję mój Kościół. Opoka jest czymś stałym, pewnym punktem oparcia, coś co jest mocne, niewzruszone. Takiego oparcia potrzebuje dzisiejszy człowiek. By to oparcie zdobyć trzeba zdobyć się na wiarę w Jezusa Chrystusa i w jego Kościół. Wtedy znajdujemy coś, na czym możemy się oprzeć. Daje to siły do przeciwstawienia się różnym formom terroryzmu. Tak by mu się nie poddać i nie ulec lękowi przed światem. Strach zmusza człowieka albo do ucieczki albo do ataku. Człowiek, który spotyka się z terrorem, zarówno tym krwawym jak i niekrwawym, może z lęku uciekać albo z lęku atakować, stać się agresywnym. Chrystus jest źródłem siły by nie uciekać i by nie stać się samemu terrorystą.
 
Ks. Rafał Masarczyk SDS